Witam akurat dziś mi przyszło na takie rozważania, bo teraz siedzę sam w domu, mama jest w pracy, przyjaciele śpią, bo jutro do pracy idą, ja też, ale ja zawsze kładę się późno. Ogólnie to mam 18 lat, chodzę do 2 LO. Mam wrażenie, że od początku nie powodziło się mojej rodzinie finansowo (nie mówię, że byłem bezdomny lub coś), ale po prostu żyjemy "od pierwszego do pierwszego", zawsze brakowało pieniędzy na jakieś moje pasje, sport który chciałbym uprawiać, wakacje itd. Ale nie chodzi tylko o to, przecież podobno pieniądze nie są najważniejsze, z natury jestem osobą troszkę nieśmiałą przy poznawaniu nowych ludzi i chociaż jestem zawsze lojalny, pomocny wobec swoich przyjaciół, to oni nie zawsze są tacy sami, teraz jakoś rzadko biorą mnie na jakieś wspólne spotkania.Zapomniałem wspomnieć jestem jedynakiem i w wieku 13 lat zmarł mój tata (miał 36 lat), bardzo to odczułem, od tamtej pory wiem jedno, że Bóg na pewno nie jest miłosierny, ani sprawiedliwy i może to Wam się wydawać żałosne, ale mam wrażenie, że on uwziął się na mnie. (Pewnie powiedziecie, że zachowuję się jak dziecko, bo jestem obrażony na Boga, ale dlaczego odebrał życie niewinnemu człowiekowi, a także mi tatę w tak młodym wieku). Od tamtej pory mam coraz to więcej problemów, czasami mam nawet myśli samobójcze. Mama niezbyt się mną interesuje, poznała nowego mężczyznę, niedługo chcą wziąć ślub (ale szczerze to ja go nie toleruje jak taty, bo tatę miałem jednego i już go nigdy nie będę miał, ale jak jest szczęśliwa to niech się żeni). Niedawno jeszcze zdechł mój pies, moja mama pewnie będzie chciała się do niego wyprowadzić, ja oczywiście się nie zgodzę, pewnie moi przyjaciele też niedługo się pożenią, a ja mam wrażenie, że zostanę sam. Jeszcze moja babcia faworyzuje mojego kuzyna (jest w moim wieku), teraz niedawno chciała wykupić dom i ja nawet nie jestem brany pod uwagę w przepisaniu tego domu, choć nie mam o to pretensji, bo z moim kuzynem przeżyłem większość mojego życia i jest moim dobrym przyjacielem. Niedługo pójdę na studia, teraz zdaję prawo jazdy, większość moich rówieśników, ma w rodzinie jakiś samochód, żeby mogli się uczyć jeździć, albo dostaną go od rodziców, a ja na wszystko muszę zapracować i to jeszcze w wakacje, bo przecież od września klasa maturalna, mam dobre wyniki w nauce (chociaż już powoli brak mi motywacji, co z tego, że się dobrze uczę jak ... z tego mam). Na studia też będę musiał zapracować, do tego jeszcze bardzo zależy mi na jednej z dziewczyn z mojej klasy, chciałbym jeździć na wycieczki, po to aby mieć jakąś szansę na nawiązanie bliższego kontaktu, teraz w wakacje koledzy i koleżanki z klasy jeżdżą na plażę ja nawet nie mam czasu (ogólnie to chyba jestem w najgorszej sytuacji finansowej w klasie). I fakt jest taki, że dobija mnie już to wszystko, mam dość udawania, że jest wszystko dobrze. [CENZURA] mnie fakt, że inni od urodzenia, mają kochającą rodzinę, rodzeństwo, po prostu tworzą szczęśliwą kochającą się rodzinę lub też Ci co będą mogli spełniać swoje pasje, mieć którą sobie wymarzy, tylko dlatego, że ich rodzice są nadziani.Nie wiem tak naprawdę po co to piszę na forum internetowym, może po prostu żeby się komuś wyżalić, ale chciałbym też poznać waszą opinię czy uważacie także jak ja, że Bóg jest cholernie niesprawiedliwy i na pewno nie jest tak miłosierny jak go opisują.
Witam akurat dziś mi przyszło na takie rozważania, bo teraz siedzę sam w domu, mama jest w pracy, przyjaciele śpią, bo jutro do pracy idą, ja też, ale ja zawsze kładę się późno. Ogólnie to mam 18 lat, chodzę do 2 LO. Mam wrażenie, że od początku nie powodziło się mojej rodzinie finansowo (nie mówię, że byłem bezdomny lub coś), ale po prostu żyjemy "od pierwszego do pierwszego", zawsze brakowało pieniędzy na jakieś moje pasje, sport który chciałbym uprawiać, wakacje itd. Ale nie chodzi tylko o to, przecież podobno pieniądze nie są najważniejsze, z natury jestem osobą troszkę nieśmiałą przy poznawaniu nowych ludzi i chociaż jestem zawsze lojalny, pomocny wobec swoich przyjaciół, to oni nie zawsze są tacy sami, teraz jakoś rzadko biorą mnie na jakieś wspólne spotkania.Zapomniałem wspomnieć jestem jedynakiem i w wieku 13 lat zmarł mój tata (miał 36 lat), bardzo to odczułem, od tamtej pory wiem jedno, że Bóg na pewno nie jest miłosierny, ani sprawiedliwy i może to Wam się wydawać żałosne, ale mam wrażenie, że on uwziął się na mnie. (Pewnie powiedziecie, że zachowuję się jak dziecko, bo jestem obrażony na Boga, ale dlaczego odebrał życie niewinnemu człowiekowi, a także mi tatę w tak młodym wieku). Od tamtej pory mam coraz to więcej problemów, czasami mam nawet myśli samobójcze. Mama niezbyt się mną interesuje, poznała nowego mężczyznę, niedługo chcą wziąć ślub (ale szczerze to ja go nie toleruje jak taty, bo tatę miałem jednego i już go nigdy nie będę miał, ale jak jest szczęśliwa to niech się żeni). Niedawno jeszcze zdechł mój pies, moja mama pewnie będzie chciała się do niego wyprowadzić, ja oczywiście się nie zgodzę, pewnie moi przyjaciele też niedługo się pożenią, a ja mam wrażenie, że zostanę sam. Jeszcze moja babcia faworyzuje mojego kuzyna (jest w moim wieku), teraz niedawno chciała wykupić dom i ja nawet nie jestem brany pod uwagę w przepisaniu tego domu, choć nie mam o to pretensji, bo z moim kuzynem przeżyłem większość mojego życia i jest moim dobrym przyjacielem. Niedługo pójdę na studia, teraz zdaję prawo jazdy, większość moich rówieśników, ma w rodzinie jakiś samochód, żeby mogli się uczyć jeździć, albo dostaną go od rodziców, a ja na wszystko muszę zapracować i to jeszcze w wakacje, bo przecież od września klasa maturalna, mam dobre wyniki w nauce (chociaż już powoli brak mi motywacji, co z tego, że się dobrze uczę jak ... z tego mam). Na studia też będę musiał zapracować, do tego jeszcze bardzo zależy mi na jednej z dziewczyn z mojej klasy, chciałbym jeździć na wycieczki, po to aby mieć jakąś szansę na nawiązanie bliższego kontaktu, teraz w wakacje koledzy i koleżanki z klasy jeżdżą na plażę ja nawet nie mam czasu (ogólnie to chyba jestem w najgorszej sytuacji finansowej w klasie). I fakt jest taki, że dobija mnie już to wszystko, mam dość udawania, że jest wszystko dobrze. [CENZURA] mnie fakt, że inni od urodzenia, mają kochającą rodzinę, rodzeństwo, po prostu tworzą szczęśliwą kochającą się rodzinę lub też Ci co będą mogli spełniać swoje pasje, mieć którą sobie wymarzy, tylko dlatego, że ich rodzice są nadziani.Nie wiem tak naprawdę po co to piszę na forum internetowym, może po prostu żeby się komuś wyżalić, ale chciałbym też poznać waszą opinię czy uważacie także jak ja, że Bóg jest cholernie niesprawiedliwy i na pewno nie jest tak miłosierny jak go opisują.