Zazwyczaj, kiedy źle stanę i noga się 'wykręci' jest tak, że tyllo chwilę boli mnie kostka. Dzisiaj jest całkiem inaczej... Otóż jestem na wyjeździe i kiedy wychodziłam z domku do wyprawy w kierunku innego miasta, stanęłam źle, co w sumie nie było niczym nowym, tylko tym razem zabolało mnie tak, że nogi zrobiły mi się jak z waty, ciemno przed oczami i niemal straciłam przytomność. Byłam pewna, że przejdzie, ale ból do tej pory nie ustaje. Kiedy nic nie robię, stopa tak jakby promieniuje tym bólem, kiedy podnoszę piętę, a nie palce - boli mniej, kiedy podnoszę same palce, a pięta zostaje - ból jest potworny. Noga raczej nie jest opuchnięta. Co powinnam zrobić? Nie wygląda na to, że za chwilę przejdzie.