• Rejestracja
Witaj! Zarejestruj się i zostań Super Radnikiem. Poznaj fajnych ludzi i odpowiadaj na ich pytania.

Radnik.pl to serwis, w którym możesz zadawać pytania innym użytkownikom i ekspertom, dzielić się wiedzą z innymi i zdobywać wiedzę na liczne tematy. Zobacz, jak możesz pomóc innym.

Radnik.pl korzysta z plików cookies, aby zapewnić Ci największy poziom usług. Dowiedz się więcej.

Jak ocenicie to "coś" ?

0 głosów
Heh jest to "coś" napisane pod wpływem natchnienia. Wpadł mi do głowy pewien pomysł i postanowiłam go przelać na "papier". Chciałabym znać wasze zdanie na ten temat. Co w tym fragmencie jest nie tak? Co można poprawić? No i oczywiście, wasze ogólne wrażenie.Z góry przepraszam fanów Naruto, którzy mogą poczuć sie w jakiś sposób urażeni. Osobiście kocham to anime :D    „To twoja wina…”, „ To ty zawiniłeś…”, „ Od pół roku…”. Właśnie te słowa krążyły po głowie blondwłosego chłopaka, kiedy opuszczał mieszkanie swojego chłopaka… teraz, byłego. Był zrozpaczony, zdenerwowany, zły, wręcz kipiał z wściekłości, która ogarnęła jego umysł. Nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Gdyby wiedział co czeka go dzisiejszego dnia, nawet nie wstałby z łóżka. Ale skąd mógł wiedzieć? Skąd mógł wiedzieć, że dzisiejszy dzień będzie tym najgorszym w całej jego dotychczasowej egzystencji? Wciąż nie dopuszczał do siebie myśli, że to co uważał za największą i najwspanialszą przygodę swojego życia, właśnie się skończyło. Nie. To było nieprawdopodobne, niemożliwe, tak nie powinno być. Przecież dzisiaj miał mu powiedzieć, że go kocha, że jest całym jego życiem. Że gdyby musiał, to poświęcił by je właśnie dla niego. Przecież wszystko było dobrze, tak? Sai nie narzekał, wręcz przeciwnie. Zapewniał, iż Naruto jest dla niego najważniejszy i nie zamienił by go na nikogo innego. Teraz blondwłosy uważał te słowa za puste, nic nie warte. Bolała go myśl, że osoba, na której tak bardzo mu zależało, tak strasznie go zraniła. A przecież się starał. Tak bardzo starał się go uszczęśliwić, oddał mu całego siebie i nie oczekiwał niczego w zamian. Wystarczyła mu tylko jego obecność. Jedno spojrzenie i uśmiech, ciepło ciała, kiedy wtulał się w jego ramiona. Brunet był jak tlen. Jak powietrze, bez którego on nie potrafił żyć. Był mu potrzebny, aby Naruto mógł normalnie funkcjonować. Niebieskooki w pewnym sensie się od niego uzależnił. Dzień bez spojrzenia jego czarnych, jak noc oczu, było dniem straconym. Uzumaki nie wyobrażał sobie tego, że już nigdy nie poczuje jego cudownych pocałunków, dotyku gorących dłoni. Nie ujrzy jego przystojnej twarzy, nie usłyszy jego głosy. A przecież nie powinien tak myśleć, miał przyjąć to na klatę, jak na mężczyznę przystało. W końcu to nie była jego wina, że ich związek się rozpadł. To nie Naruto go zdradził, to nie on wykrzyczał mu prosto w twarz, że już go nie chce, że mu się znudził! To nie on przyznał bez cienia skruchy w głosie, że już go nie kocha. Że znalazł sobie kogoś innego. Blondyn pluł sobie w brodę, iż niczego nie zauważył. Przecież powinien czuć, że coś jest nie w porządku. I to od pół roku. Całe sześć miesięcy! Jak mógł być tak głupi, zaślepiony, by nie zorientować się, że Sai stał się inny? Niedostępny, wręcz chamski. Naruto nie rozumiał, dlaczego czarnowłosy wcześniej nie powiedział mu, że ma kogoś innego. Tylko go mamił, bawił się nim. A on, głupi wierzył we wszystko co słyszał! W każdą pustą obietnicę! Sai robił mu nadzieję na wspaniałą, wspólną przyszłość, tylko po to, żeby teraz złamać mu serce i zniszczyć całą jego psychikę i zaufanie do ludzi, do miłości. I patrząc teraz z perspektywy czasy, zastanawiał się, czy aby na pewno można powiedzieć, że to była miłość. Możliwe, ale tylko z jego strony. Sai już dawno przestał go kochać. Przecież sam mu to powiedział. Najgorsze jednak było to, iż zwalił on całą winę na Naruto. Do cholery, a on mu ufał. Ze złości miał ochotę krzyczeć, płakać, zniszczyć go tak samo, jak on to zrobił z nim. Od środka, boleśnie, tak, aby nie umiał się pozbierać. Miał nadzieję, że Sai będzie kiedyś cierpiał tak samo, jak on teraz. Że ktoś zrani go w taki sam sposób. Omami, wykorzysta, a potem, kiedy się znudzi, wywali go na zbity pysk. Tak, właśnie tego oczekiwał. I mimo wszystko, przerażała go ta myśl.    Przystanął na chwilę i wziął głęboki wdech. Naruto poczuł, jak mroźne, listopadowe powietrze dostaje się do jego płuc. Fala ulgi zalała jego ciało. Powoli się uspokajał, zdając sobie sprawę z jednej, bardzo istotnej rzeczy. Że między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka granica. I on właśnie ją przekroczył.
pytanie zadane 23 czerwca 2013 w Kultura i sztuka przez użytkownika niezalogowany
 

Twoja odpowiedź

Your name to display (optional):
Prywatność: Twój adres użyty będzie jedynie do wysyłania tych powiadomień.
Weryfikacja antyspamowa:
Zaloguj lub zarejestruj się, aby nie przechodzić procesu weryfikacji w przyszłości.
nfz skierowania
Agile Software Development Team Poznan Poland
...