Oto kolejny fragment mojej wypociny. Mam nadzieję, że się spodoba ;-)Miałam wrażenie, jakbyśmy szli wieczność, a tak naprawdę minęło kilkanaście minut. Ta część lasu, w której się znajdowaliśmy była gęsto zarośnięta i ciemna, więc musiałam stale pilnować, by nie zgubić Michaela. On wydawał się znać okolicę na pamięć, ponieważ pewnie przedzierał się między drzewami w bliżej nieokreślonym kierunku. Nie powiedział mi dokąd idziemy, a ja nie pytałam, ale moja ciekawość powoli sięgała zenitu. Chciałam się odezwać, lecz już nie musiałam. Byliśmy na miejscu.Polanka na którą wyszliśmy była piękna i kolorowa, ale to nie dzikie kwiaty przyciągały wzrok, tylko duże jeziorko w samym centrum łąki. Woda w nim była koloru topazów i szafirów, iskrzyła się cudownie i, chociaż nie było wiatru, falowała magicznie. - Po co mnie tu zabrałeś? – zapytałam zauroczona tajemniczym jeziorem.Michael wzdrygnął się i spojrzał na mnie. Twarz chłopaka przeraziła mnie. Jego zwykle niebieskie oczy, były wyblakłe i szare, a wyraz twarzy nieprzytomny. Jednak mimo takiego stanu odpowiedział.- Musisz kogoś poznać.- Kogo? – chciałam wiedzieć. Poważnie zastanawiałam się nad ucieczką, ale naraz przypomniałam sobie, że i tak nie wiem jak stąd trafić do domu i porzuciłam ten pomysł. I wtedy to się stało.Woda, która już wcześniej falowała, teraz wrzała, jakby ktoś ją podgrzał. W jednym miejscu, przy brzegu zafarbowała na czerwony kolor krwi. Powietrze stało się ciężkie i chłodne, a ja otwierałam usta by krzyknąć, ale Michael zatkał mi usta ręką. Trzymał mocno, więc mogłam jedynie przyglądać się jak z czerwonej plamy wynurza się postać kobiety, coś na kształt ducha, ale z wody. Ku mojemu zdziwieniu była ona ładna i uśmiechała się. Oczywiście, czułabym się pewniej, gdyby jej ciało nie było przejrzyste, lecz teraz już się nie bałam. To ona, myślałam, ona sprawia, że się tak czuję. - Klęknij – wyszeptał mi Michael na ucho i sam uklęknął. Poszłam za jego przykładem.Wodna kobieta skinęła głową w stronę chłopaka, a potem moją i oboje wstaliśmy. Trudno mi było myśleć o niej jak o człowieku, ale jej promienna twarz była całkiem jak ludzka. - Michael, mój synu – zaczęła głosem tak pięknym, wypełnionym troską i współczuciem, że zakręciło mi się w głowie. Spodziewałam się po niej najwięcej delfiniego skrzeku. – Widzę, że przyprowadziłeś do mnie swoją przyjaciółkę. Eve, prawda?Przełknęłam ślinę i odchrząknęłam. - Tak, proszę pani – odparłam.Kobieta roześmiała się. Jej śmiech brzmiał jak tysiące dzwoneczków i śpiew ptaków w jednym. - Mów mi Aretuza. Jestem królową nimf i duchów, a Michael wybrał ciebie na jedną z nas. Co ty na to?Jedną z nas? Czyli kim? I, że co zrobił Michael? Wybrał mnie, jeszcze czego! Nie było możliwości, abym zgodziła się zostać kimś takim. Owszem, było to kuszące, ale mam dopiero siedemnaście lat i całe życie przed sobą! - Wahasz się, widzę to. Jeżeli chcesz to dam ci trochę czasu na decyzję. I pamiętaj: jeśli tylko będziesz miała jakie pytania, śmiało pytaj mnie lub Michaela – rzekła Aretuza.- Kim… kim jest Michael? – odważyłam się spytać, choć nie chciałam poznać odpowiedzi.- Michael jest duchem. Duchem człowieka, który umarł młodo i stracił szansę. Ja mu ją dałam. Wprawdzie kiedy księżyc jest w pełni jego cielesna powłoka znika, ale to i tak dużo, nie sądzisz Eve?Pokiwałam tylko głową nie mogąc wydusić słowa. Chciałam się zgodzić. Miałam świadomość, że to wpływ Aretuzy tak na mnie działa, ale nie mogłam się oprzeć jej przyciąganiu. Oboje, Michael i Królowa, czekali na moją decyzję, ale ja po prostu stałam. Mój mózg nie był w stanie tak szybko zaakceptować faktu, że istnieją duchy i nimfy, w które nigdy nie wierzyłam. No tak, uświadomiłam sobie, to musi być jeden z tych totalnie zakręconych snów. Ale nie, to działo się naprawdę, a ja musiałam podjąć najważniejszą decyzję mojego życia. Pochwyciłam pojrzenie Michaela. Pełne miłości, nadziei i strachu przed utratą mnie. I nagle wiedziałam jaką decyzję podjąć. Pozdrawiam, Nieudolnie Niezapomniana <33 (ksywka świetna ;-))