Od około dwóch lat czuję wstręt do mężczyzn. Wcześniej bardzo lubiłam towarzystwo facetów i teoretycznie nie stało się nic z ich strony przez co mogłabym cierpieć, ale jednak teraz nie potrafię nawet gadać z chłopakami. Odrzucam od siebie wszystkich, a za towarzystwem dziewczyn nie przepadam, więc ogólnie odcinam się powoli od świata. Czy da się coś z tym zrobić? Nie mam możliwości pójścia do psychologa, a poza tym wiem, że to i tak by nie wypaliło. Nie zamierzam się nikomu takiemu spowiadać z tego, co czuję i co mnie spotyka, bo zwyczajnie nie lubię.