Od jakiegoś czasu jem naprawdę mało. Po prostu nie jestem głodna. Mój przykładowy jadłospis to banan, kawa, woda i jogurt. Sporo ćwiczę. Chciałem po prostu trochę schudnąć, nie mogłam już patrzeć na to jaka gruba jestem. Zgubiłam w pięć dni 5 kg. Nie widzę żadnej poprawy, jestem wstrętna. Nie chcę już dłużej się tak odżywiać, ale nie mogę przestać. Boję się, że gdy tylko coś zjem, to następnego dnia, wskazówka wagi wróci na swoje miejsce. Na tą okropną liczbę mojej wcześniejszej masy. Nie czuję się osłabiona, głodna, ale wiem, że coś jest nie tak. Chcę się odchudzać dalej, ale mniej restrykcyjnie, powoli. Jak ustabilizować wagę, żeby nie przytyć, ale jeść ok. 1200 kcal dziennie, a nie 400? Wiem, moja głupota doprowadziła mnie do tej sytuacji, ale może jest jeszcze jakieś wyjście? ):( Od razu mówię, że nie uważam się za anorektyczkę, ponieważ one są szczupłe, a ja naprawdę jestem obleśnie gruba. )