Inigo Lopez miał już podpisać dwuletni kontrakt z Legia Warszawa, ale okazało się to nieprawdą. Co więcej Hiszpan nie trafi na Łazienkowską. Zamiast tego przysłał e-mail, w którym oznajmił, że nie może podpisać umowy z mistrzami Polski, ponieważ... grożą mu jego agenci - poinformował na Twitterze dziennikarz "Faktu" Tomasz Włodarczyk.Nazwisko Lopeza w kontekście gry w Legii pojawiło się kilkanaście dni temu. Piłkarz, który ostatnie trzy lata spędził w Granadzie, z czego dwa grając w Primera Division, jest obecnie wolnym zawodnikiem. Podczas pierwszych rozmów z Legią zażądał jednak zarobków w okolicy 500 tysięcy euro i porozumienia nie osiągnięto.Po kilku dniach negocjacje wznowiono. Tym razem Hiszpan miał znacząco zmniejszyć swoje oczekiwania. W piątek dziennikarz "Faktu" Tomasz Włodarczyk zamieścił na Twitterze wpis, w którym poinformował, że piłkarz podpisał z Legią dwuletnią umowę. Doniesienia te potwierdził prezes Bogusław Leśnodorski. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego transferu. Potrzebowaliśmy środkowego obrońcy, a Inigo prezentuje odpowiedni poziom, aby grać w naszym klubie - powiedział na łamach dziennika.W niedzielę okazało się jednak, że 31-latek nie trafi na Łazienkowską. "Inigo Lopez nie będzie piłkarzem Legii! W nocy przysłał mejla, że grożą mu...jego agenci, którzy mieli nic nie zarobić! Będzie inny obrońca" - czytamy na koncie twitterowym dziennikarza. Prawdopodobnie tym "innym" obrońcą będzie Raul Bravo (ale jest to mało prawdopodobne, bo ma 32 lata) lub 19-letni Seweryn Michalski.