Nie chodzi mi o taką dojrzałość jaką odczuwają gimbuski, okazując tylko słowami ,,jak dzieci".Tylko o taką prawdziwą dojrzałość, kiedy wszystkie wasze cechy i idee są ukształtowane. Ile to może być lat kiedy przestaje się być wiecznie zbuntowanym?Jak to było z wami?A może w życiu nie ma takiego większego kroku w tym kierunku?