To fragment mojego amatorskiego opowiadania i chciałabym się dowiedzieć jaka jest opinia innych xdMożecie mi napisać co się podoba, a co można byłoby ulepszyć, czy czegoś brakuje? ;]__________________ Cisza i ciemność po zamknięciu oczu. A po otworzeniu jasny chaos i zament. Taka jest rzeczywistość. Wszyscy się gdzieś śpieszą, biegną nie zastanawiając się kto ich omija, co mogą innego zrobić w tym czasie, gdzie się udają, co robią, nie widzą jak piękny, a zarazem brutalny jest świat. Ja stoje pomiędzy nimi. Osamotniona patrząc ze spokojem na ich pośpieszne ruchy i zdenerwowane miny. Niektórzy pozornie szczęśliwi, nie wiedzący, że zaraz mogą zacząć płakać. Ludzie są zmienni i fałszywi. Każdy. Nie potrafie nikomu zaufać, bo nikt nigdy na zaufanie nie zasłużył. W szarości rzeczywistości dostrzegłam jedną dziewczyne kolorową, która powoli przechodziła po chodniku, zatrzymała się przy kwiaciarni, powąchała kwiat na wystawie i z uśmiechem powoli ruszyła dalej. Bardzo zaintrygowała mnie ta malownicza postać. W pewnym momencie ona zauważyła także mnie. Uciekłam wzrokiem przed siebie, ale po chwili zobaczyłam, że powoli się do mnie zbliża. Pare minut później była już obok i uśmiechnięta zapytała:- Witaj, czy to miejsce na ławce obok jest wolne?- Pewnie, siadaj. - odpowiedziałam siłując się na obojętny ton. Usiadła spokojnie i rozejrzała się po okolicy. - Czekasz na kogoś? - zaczęła.- Nie... tak siedze.- Yhym, nazywam się Anastazja. - powiedziała, podając mi rękę.- Lauren - uścisnęłam dłoń.- Ładne imie, dość nietypowe. Oryginalne. - Dzięki, twoje zresztą też. - odpowiedziałam.- To prawda, moja matka uwielbiała to imie, od dziecka chciała nazywać się Anastazja, ale jej rodzice zadecydowali, że będzie to Marta. Była przez to bardzo smutna i pomimo wszystko starała się wprowadzić wszystkim w nawyk nazywania ją moim imieniem. Ale mi się także bardzo podoba i jestem zadowolona. Tak samo Lauren, śliczne. Jak jakiejś księżniczki... Dziewczyna było bardzo rozgadana, ale ani trochę mi to nie przeszkadzało. Właściwie miło się jej słuchało. Opowiadała najmniejsze błahostki z wielkim żywiołem i blaskiem w oczach. Jakby nigdy nikomu tego nie mówiła, a teraz mogła się wygadać. Od razu zauważyłam, że jest specyficzną osobą, inną niż wszyscy. Miała wielką wyobraźnie, cały czas się uśmiechała, a jej twarz zawsze była kolorowa. Strasznie mi się to spodobało. Opowiadała powoli, nigdzie się nie śpieszyła. Ja też często się uśmiechałam. Nigdy wcześniej nie spotkałam takiej osoby.