niektorzy nowomozgowi uwazaja, ze umiejetnosc mowienia i rozumienia w jezyku angielskim to sprawa honoru. Tymczasem sprawa jest duzo bardziej przyziemna, wystarczy sie zastanowic po co ci praktycznie ten angielski? Po to by ewentualnie zdobyc lepsza (czy jakakolwiek prace), a wiec kasa. Po to by bedac na wakacjach za granica nie skazac sie na brak komunikacji. Turystyka i biznes trzymaja sie bardzo blisko, wiec znow chodzi o kase. Sama w sumie sie dziwilam w liceum dlaczego nie wszyscy chca umiec angielski, tyle, ze bylam pod wpywem pewnej paranoi, gdzie caly swiat zapomina o swoim jezyku i umie jedynie angielski, co nie nadeszlo, na szczescie. A wiec, jak jest z tym angielskim? bo mam ochote przypieprzyc po francusku takim angielskofonicznym gburom (nie, ze francuski jest lepszy, tylko, ze tez wymaga wysilku nauczenia jesli juz o lenistwo ewentualnie by chodzilo).