Więc...to trochę skomplikowane. Od kilku miesięcy mam młodszego o rok chłopaka i już kilka razy zrywaliśmy i się schodziliśmy. To musi głupio brzmieć ale jednocześnie go kocham i nienawidzę. Bo on jest jakimś ideałem. Cokolwiek zrobi wychodzi mu to dobrze. Wysportowany, dobre oceny, ładna buźka, śpiewa, gra na gitarze itp. Ja nie robię dobrze nic z tych rzeczy i zaczynam się przez to od niego oddalać. Czuję że na niego nie zasługuje. Jakiś miesiąc temu zaczęłam się ciąć. Ból pomaga, co prawda tylko na chwilę ale jednak. On o tym wie i się o mnie martwi. Zanim zaleje mnie fala łapek w dół: Tak, wiem że cięcie się jest żałosne. Ale teraz wpadłam w jakieś błędne koło. Wiem że to co robię jest żałosne i jak o tym myślę to wiem że ja też jestem żałosna więc się tne...itd. Co jeszczę mogę zrobić? Ostatnio myślałam o samobójstwie. Jakieś pomysły? Nie mogę żyć ani z nim ani bez niego.