Pytam, bo należę do tych, co albo mają wenę cały czas, albo nigdy. Piszę systematycznie w każdej wolnej chwili i czerpię z tego największą przyjemność w moim szarym życiu. Tak po prostu zaczynam pisać/tworzyć bez namysłu, palce same stukają w klawiaturę, mój mózg nawet nie koncentruje się na słowach. Nie towarzyszą temu żadne głębsze emocje i filozoficzne myśli pełne kreatywnych pomysłów. Nie wiem czy można nazwać to weną, skoro nie muszę na nią czekać i zaczyna się wtedy, gdy na ekranie pojawia się pierwsze słowo. Do niedawna byłam pewna, że "wena twórcza" to przerysowany mit, ale widząc opinie innych szybko zmieniłam zdanie. Jak jest u was?