Borykam się z pewnym problemem a może tu znajdzie się ktoś kto może mi pomóc. Nie wiem nawet od czego zacząć więc post może być momentami zagmatwany. Otóż nie jestem w stanie normalnie się odżywiać. Po praktycznie każdym posiłku pojawia się ból brzucha, uczucię wykręcania wnętrzności... Masakryczne bulgotanie w brzuchu, ociężałość oraz beznadziejne samopoczucie. Czasami pojawia się też ból/ciśnienie w skroniach. Problem jest również przy wypróżnianiu bo jest nieregularne i często potem odczówam ból. Jedzenie jest dla mnie jedynie przymusem aby jakoś funkcjonować i najchętniej całkowicie bym z niego zrezygnowała. Moja waga jak i figura nie zmienia się od lat nie ważne jaki tryb życia prowadzę i co jem, dalej mam nadwagę. Nie wiem czy od zawsze towarzyszyły mi te dolegliwości bo nawet nie pamiętam kiedy na to zwróciłam uwagę. Prawdopodobnie od dziecka miałam podobne problemy. Do około 11 roku życia miałam okropnie napuchnięty brzuch a także zmagałam się z przepukliną pępkową którą usunięto operacyjnie. Jako dziecko dosłownie wyglądałam jak bym była w ciąży i bardzo często ludzie naprawdę tak myśleli! Mam też duże problemy z piciem... tak naprawdę jestem w stanie pić tylko wodę z sokiem i herbatę bo nic innego mi nie podchodzi. Po zwykłej wodze czuję się okropnie i mam częste migreny + smakuje dla mnie potwornie. Co ciekawe mimo nadwagi i owych dolegliwości zawsze miałam bardzo dobrą kondycję, wręcz nienaturalnie dobrą. Kiedyś miałam badaną tarczycę ale lekarz stwierdził, że wszystko jest ok. Wyniki badań obejrzała również dietetyczka i uznała, że wyniki są bardzo złe... Ale komu tu wierzyć..? Nie wiem czy może to mieć związek ale dodam jeszcze, że praktycznie całe życie borykam się też z infekcjami/dolegliwościami układu moczowego i wielokrotnie brałam różne leki które ostatecznie pomagały tylko na chwilę(ale to może prze małą ilość przyjmowanych płynów). Kilka lat jako dziecko przyjmowałam regularnie depakinę i to chyba po tym wszystko się zaczęło. Te problemy wpędzają mnie w coraz to głębsze zaburzenia odżywiania czego chcę uniknąć z całego serca. Macie jakiś pomysł o co może chodzić? Jakiś specjalista? Na razie wizyty odpadają orzez kwarantannę i brak funduszy. Czy może się tak dziać np przez zbyt nisko kaloryczną lub za mało urozmaiconą dietę? Oczywiście info o moim żywieniu aby sprawa była jaśniejsza: Jestem osobą wege od około 11 roku życia, wcześniej okazjonalnie jadłam tylko ryby i kurczaka. Nie jem żywności mocno przetworzonej, smażonej i tłustej. Jem też mało chleba, makaronów itp. Oczywiście czasem zdarzy się zjeść jakiegoś batonika, chrupki czy coś w tym stylu ale są to znikome ilości i okazjonalnie. Bardzo liczę na Waszą pomoc bo ostatnie dwa dni przeżywam przez to terror psychiczny bo problem mocno się nasilił i nie wiem co mogę z tym zrobić.