Dlaczego nasza młodzież obecnie "#zostajewdomu" w ramach odpowiedzialności społecznej, a, na przykład, gdy jest świadkiem tego, jak ich koleżanki/dzy z klasy są wyśmiewani, czy nawet bici przez innych, nie reaguje?Dlaczego w internetowej przestrzeni, dającej (często pozornie, ale to temat co najmniej na książkę) możliwość swobodnego wypowiadania się, kopiuje medialne slogany, zamiast wyrażać własne zdanie, możliwe, że zbliżone do tego z mediów, ale jednak we własnych słowach, z własnymi argumentami?Nie, nie pochwalam takich zachowań, jak organizowanie imprez i opijanie na nich koronawirusa. To też jest dla mnie oznaką braku myślenia.Ale chcę zrozumieć, dlaczego młodzież wkręca się w działania, którymi realizują interes 30,40,50,60-letnich polityków i "dziennikarzy" (prawdziwe dziennikarstwo polega na zachowaniu bezstronności, a nie narzucaniu ideologii), a nawet potrafi publicznie prać swoje brudy, wytykając palcami tych, którzy zachowują się nieadekwatnie do sytuacji.W żadnym wypadku nie umniejszam zagrożeniu. Ale staram się też być uważnym na inne, równie destrukcyjne problemy. Polskie szkolnictwo zostało w średniowieczu i wpędza ono w problemy psychiczne i społeczne. Ciągle goni się za punktami, zamiast opanowywać konkretne umiejętności. Wkuwa się, ślęczy nad zadaniami po kilka godzin dziennie. Co zrobiła polska młodzież, gdy strajkowali nauczyciele? Spora część młodzieży poparła ich. No jaja, jak u słonia!Teraz większość ludzi normalnie pracuje. Mój rodzic pracuje w hali produkcyjnej z kilkudziesięcioma osobami, w międzynarodowym środowisku. A młodzież pilnuje się, aby nie wychodzić z domu. Godzi się na to, aby nie sprawiać sobie wspólnej radości, spotykając się z przyjaciółmi. Nie kłóci się z rodzicami, jak ci każą im zostać w domach. Młodzi nie zwracają uwagi na to, że niektórzy z nich są samotni w biedzie i nie mają, co ze sobą zrobić, bo nie posiadają komputera albo muszą go dzielić z kilkoro rodzeństwa; nie mają też dostępu do książek, bo biblioteki są zamknięte i tak dalej. A jak kilka osób zbiera się u kogoś czy gra w piłkę, są oni wytykani palcami, bo przecież trzeba siedzieć w domu. Wówczas, gdy większość dorosłych nadal pracuje i część z nich w końcu przyniesie chorobę do domu, bo w zakładach pracy jest o wiele większa rotacja ludzi, niż nawet w licznych grupach młodzieży.W imię czego? Czy polska młodzież ma jakieś konkretne argumenty za tym, aby czynić to, co wyczytają z mediów? Moim zdaniem nie ma. Przyjmuje przekaz medialny za pewnik. Jak ktoś ma własne zdanie, jest zminusowany/wytknięty palcami. Nie ma młodzieńczej dyskusji. A przynajmniej ja do niej nie sięgam. Proszę mnie odesłać do takiego miejsca, jeśli znacie. Zauważam jedynie pseudomerytoryczną papkę serwowaną przez media, na którą młodzi się godzą. No i ta "społeczna odpowiedzialność". W kraju, który młodym nic szczególnego nie ma do zaoferowania. Wspomniane "średniowieczne" szkoły. W pracy pierwsza wypłata wyniesie 1/3 tego, co dostanie kolega z Niemiec. Przy okazji mobbing i brak możliwości awansu. Syfiasta przestrzeń publiczna. Ciągły brak miejsca w żłobkach i przedszkolach. I tak dalej. Nie chcę, aby wyszło z tego narzekanie. Ale brak buntu polskiej młodzieży bardzo mnie boli. Że są tylko ci, co klną i śmieją się ze wszystkiego, ale to najsłabszy nurt buntu, który zupełnie mnie nie pociąga. Szczęka mi opada, jak moi rówieśnicy i ci nieco młodsi (mam 25 lat) angażują się w partie polityczne, zamiast tworzyć własne. Jeszcze niedawno nosili oporniki w klapach, tworzyli różne rzeczy tak, aby wykiwać cenzurę, a teraz niemal kompletny brak samodzielnego działania. Jak już, to małe grupki, a i też ciężko jest mi trafić na ludzi nieprzesiąkniętych jakąś ideologią.