Ogólnie jestem po 4 latach depresji z której dzięki wsparciu mojej dziewczyny udało mi się wyjść w ostatnie wakacje.Potem przeniosłem się do LO zaocznego i znalazłem pracę na stacji gdzie pracowałem żeby mieć się za co wyprowadzić z domu i w styczniu mi się to udało,ale do rzeczy...po tylu latach depresji mam ogromne zaległości z materiałem,jez obcy właściwie od podstaw,z polskiego lektur prawie żadnych nie znam,z matmy może dwa-trzy działy w ogóle ogarniam,tylko z historii materiał znam bardzo dobrze...ogólnie moja dziewczyna i jej rodzice strasznie naciskają abym podszedł w tym roku,ale ja w ogóle się nie czuje na siłach do tego :/ a wy jak myślicie,jest sens podchodzić w tym roku czy lepiej zdawać w przyszłym?