Za dzieciństwa w domu było takie przerośnięte tomisko ze zbiorem opowiadań. Coś na wzór horror-fantastyka. Pamiętam niestety tylko jedno opowiadanie; o dziecku, które było niegrzeczne. Nie słuchało się matki, między innymi. Więc bóg zrzucił na nie jakąś klątwe, przez którą ono umarło. W dzień pogrzebu, kiedy matka szła na grób z rózgą, aby ostatni raz skarcić dziecko, to ono (te martwe dziecko) wystawiło dłoń z pod świeżej, zakopanej ziemi i tak sterczało nieruchome, dopóki nie przyszła rodzicielka. Pamiętam, że w innym opowiadaniu był jakiś wątek z oknem, piwnicą, siekierą i rajstopami. Eh, niestety czytałam to szmat czasu temu, ale wiem jedynie, że czytałam to od deski do deski i wywarło na mnie ogromne wrażenie, a fajnie byłoby do tego wrócić.