Pytanie oczywiście do osób które chodziły do gimnazjum. Uważam że jednak w gimnazjum było lżej. Wtedy wszyscy ładnie chodzili i praktycznie nie było mowy o zmniejszaniu się klasy. Byliśmy zgraną klasą i zawsze miałem okazję z kimś pogadać. W naszej klasie było przytulnie i w miare wygodnie. Były także wycieczki do Krakowa, Wrocławia, itp. Teraz jestem w liceum i tak naprawdę tylko przez pierwsze pół roku było w porządku. Potem pojawiła się dziewczyna, która zawróciła mi w głowie przez co w jakiś sposób narobiłem sobie kłopotów. Odtąd wynikały przykre sytuacje. Między innymi klasa się zmniejszyła o prawie 7 osób. W gimnazjum miałem całą klasę tylko dla siebie. W liceum też, ale tylko przez pierwszy rok. W 2 klasie liceum pojawiły się rozszerzenia, który wywołały u mnie pranie mózgu. Problem w tym że nie spodobałem się osobom z równoległych klas, którzy tam byli. Nie samą szkołą człowiek żyje, ale potrzebne też są wycieczki. Jeżeli już są wycieczki to tylko do kina na jakieś beznadziejne filmy, a z racji rozszerzeń i nadchodzącej matury są coraz rzadziej.