Najczęściej wypłakujemy się między godziną 19:00 a 22:00, po powrocie do domu, gdzie pozbywamy się napięcia kumulowanego przez cały dzień. Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem?Dlaczego tak/nie?Jeśli tak, to dlaczego akurat te wieczorne/nocne godziny wybieramy i tłumimy w sobie emocje, by dać im upust dopiero po całym dniu?Pozwalamy sobie na to w samotności, czy przy innych również?Jakie to są zwykle emocje, które musi odreagować i dlaczego trzymamy je w sobie przez wiele godzin?Dlaczego to napięcie nam towarzysz/skąd się bierze?Czy zawsze musimy je odreagować poprzez łzy?Jak często ludzie płaczą, z jakich zwykle powodów i w jakich sytuacjach/okolicznościach zazwyczaj?Czy u każdego człowieka wygląda to tak samo, niezależnie od jego wieku, płci, osobowości, poglądu na świat, stopnia wrażliwości, aktualnej sytuacji życiowej, doświadczenia życiowego, wykształcenia, wykonywanego zawodu itp., itd.?Jak myślisz?Dlaczego tak uważasz?Jesteś optymistką/stą, realistką/stą, czy pesymistką/stą?Ile masz lat, jakiej jesteś płci, jak często płaczesz, dlaczego i o której godzinie zazwyczaj?Uzasadnij. Cenię sobie sensowne i rozwinięte odpowiedzi.Chamskie odpowiedzi od razu będą usuwane.