Mam 15 lat i po roku temu miałam straszne problemy psychiczne bo ciagle płakałam i bałam się dorastania i przyszłości ze odejdę od rodziców na strusiach itp i co będzie jak będę dorosła. Bałam się ze czas szyvko mija. Rodzice nigdy tego nie rozumieli i mówili ze wymyślam. Tata nawet nazywał mnie gowniara i mówił ze mój płacz go już nie rusza. Uważali ze płacząc chce od nich wyłudzić więcej kieszonkowego. Przyrzekam ze tak nigdy nie było. Chodziłam do psychologa i jakoś się uspokoiło. Było bardzo dobrze aż do teraz. Tata jest strasznie nerwowy. Drze się ciagle o moje oceny mimo ze się staram i w loceum mam 5,4 i 3. Wkurza siw nawet jak zaproponuje ze odkurze za niego bo drze się ze mogłam wczensiej myśleć albo wkurza się jak pytam czy mam coś sprzątnąć bo uważa ze powinnam to wiedzieć. Nie wyszłam z siostrą z auta i wyjechałam do garażu podziemego( pod naszym domem chuba rozumiecie o co chodzi) Przez to auto się przeciążyło lekko zawadziło o chodnik. Sama nie wiem co się stało wiec nie umiem wytłumaczyć. Zaczął łazić za mną i gadać ze jakie my głupie czemu wjechaliśmy tam i do mamy gada czemu wjechała z nami i nie kazała nam wyjść. Skąd miałam wiedzieć dla mnie to nie było różnicy. Darł się na mamę ze jak jej nie pasuje z nim to droga wolna. Na co mama ze to jej dom (po dziadkach) Mama kazała nam iść na gore i nie słuchać. Tak bardzo na nią krzyczał (mama go wyzwala nie dziwie się bo to była masakra) Zeszłam na dół i powiedziałam ze powinien się leczyć. To on zacząć chodzić za mną i mówić mi po cichu „leczyć??” A co gdybym ja ci tka powiedział??? NO ODPIWIEDZ. Chodził za mną po całym domu aż się wystraszyłam i poszłam do mamy. Oczywiście po każdej kłótni jest tak ze kupuje mi prezent lub siostrze i zapina o problemie. Nie odzywał się dwa dni po tej kłótni i teraz na mikołajki kupił mi prezent (ubrania na siłownie) popłakałam się bo dla mnie to chore a wiem ze nieldugo będzie to samo i zaczną się krzyki. Narazie rozmawia normalnie z mama ale mówił ze na pewno jej nie przerzu bo to jej wina a on nic nie zrobił. Skzoda mi bardzo mamy i siostry. To naprawdę masakra boje się ze jak dostanę prezenty na święta to się popłacze. A zależy mi na spędzeniu czasu z wujkiem i dziadkami ale przy tym bedize tata i będzie udawał ze wszystko jest ok. Powiedziałam to babci (mamie ojca) powiedziała ze to wina mamy bo nie gotuje. Myslalam ze wyjdę z jej domu bo nie przesadzajmy on sam proponuje ze ugotuje a potem drze się ze mu nikt nie pomaga. Nie wiem vo robić znowu płacze i nic mi się nie chce. Powiedzie co tym pani psycholog? Już raz mówiłam to tata do mnie takie NOOO CIEKAWE JAKIE {...} MÓWISZ TEJ PANI. Boje się ze jak się dowie ze powiem jej wszystko to zabroni mi do niej chodzić. A te wizyty mega mi pomagają i lubię z ni rozmawiać. Naprawdę czasem czuje ze to moja wina. Powiedziałam mamie ze te prezenty są sztuczne i to wszystko i ze mam dość taty. Ona na to ze każda rodzina się kłoci. Jednak nie widziałam żeby tata darł się aż tak i nękał psychicznie (jeśli można to nękaniem nazwać) Jelsi chodzi o jego zachowanie to on często jeszcze krzyczy ze Dostaje za dużo pieniędzy a sam mi je daje nawet jak mówię ze nie chce bo potem będą pretensje. A jak on mnie o vos prosi to odrazy CÓRECZKO PROSZĘ MOŻESZ MI W TYM POMOV. Całymi dniami tylko siedzi przed komputerem lub je i śpi (po pracy oczywiście ale on ma na różne zmiany) Mówi ze go nie doceniam bo na nas zarabia a ja naprawdę psychicznie nie mogę. Przesadzam czy faktycznie coś jest nie tak?
DODAM JESZCZE ZE: zawsze mówi ze wyjedziemy np o 8:00 a jak jest 8:01 i go pospieszam to się obraza i specialnie robi wszystko wolno. Miałam casting do reklamy i mieliśmy wyjechać 8:00 właśnie a plwyjechalidmy 8:30 mimo ze wiedział jak bardzo mi zależy i się trochę spóźniłam. W samochodzie płakałam w drodze