Cisza i mrok były teraz jedynymi towarzyszami dziewczyny. Chciało jej się płakać, lecz nie mogła, była zbyt odwodniona. Siedziała w pokoju prawie cały dzień, a śniadania do szkoły zazwyczaj nie brała, więc oprócz przeszywającego jej ciało chłodu, dziewczynie towarzyszył również ogromny głód. Z minuty na minutę coraz większe wyrzuty sumienia wwiercały się w głowę Julii. Była zła na siebie, że nie uciekła wtedy od tajemniczej kobiety, że jak dziecko dała się zwieść jej opowieściom. Zupełnie jak kilkuletnie dziecko, które skacze z radości na widok świętego Mikołaja nie wiedząc, że jest nim tak naprawdę dziadek przebrany w kostium. Dziewczyna nie mogła już tego wytrzymać, zatracała się w destrukcyjnych myślach coraz bardziej, łkała jednocześnie rozdrapując swoją dłoń aż do krwi. Przed oczami miała mamę, która z uśmiechem stawia tort na jej dziesiąte urodziny. To był jedyny moment, w którym kobieta znalazła dla niej trochę czasu, może dlatego tak bardzo zaczęła sobie to wyrzucać. Z biegiem czasu coraz bardziej odczuwała jej brak, coraz bardziej uświadamiała sobie miłość do niej. Dotarło do niej, jak wiele mogła zrobić, żeby naprawić tą relację, ile szans na zbudowanie więzi przegapiła nieodwołalnie. Płakała, wyła wniebogłosy, modląc się o powrót do domu, do swojej wiecznie zapracowanej mamy. Nagle Julia usłyszała szelest kluczy. Było ich conajmniej kilka, prawdopodobnie służyły do otwierania innych cel w tym całym cyrku. W jednym momencie zamroczyło nastolatkę. Zobaczyła ona piękną kobietę ciemniejszej karnacji, o oczach błękitnych i tak błyszczących, że mogłyby one rozświetlić cały pokój, gdyby tylko miała na to ochotę. Nogi miała szczupłe - niczym modelka z największych magazynów modowych, które odziane były w wysokie, czerwone obcasy. Brunetka miała ze sobą lampkę. Małą lampkę, która praktycznie nie dawała światła, bardziej jego karykaturalną wersję. Mimo wszystko od kobiety bił straszny chłód, zupełnie jakby była bytem z innego świata, złą wersją Afrodyty, której obecność da się wyczuć w pomieszczeniu przez kilka długich chwil od jej wyjścia. - Hej skarbie. Widzę, że jesteś przestraszona - kobieta pogładziła lekko włosy dziewczyny - spokojnie, każda dziewczyna stąd tak zaczynała, ja też. - ale co zaczynała? - głos Julii zaczął niewyobrażalnie drżeć - daj mi chwilę, a wszystkiego się dowiesz. Zacznijmy od tego, że twój okres próbny właśnie się zaczął. Przez dwa tygodnie masz być grzeczna i nie sprawiać problemów. Posiłki dostawać będziesz trzy razy dziennie, lekko poniżej twojej normy kalorycznej - masz trochę za grube łydki. Jeśli dobrze przejdziesz te dwa tygodnie, zaczniesz żyć jak księżniczka - drogie ubrania, restauracje, śniadania do łóżka, wszystko czego sobie zażyczysz. Praca będzie polegała... Na umilaniu czasu mężczyznom - tak to ujmijmy - Cz-czy ja będę pracować jako prostytutka? - oczy nastolatki zaszkliły się - Praca tu jest podzielona na dwa sektory. Pierwszym jest dom publiczny, drugim natomiast klub. Ty jesteś wygimnastykowana z natury - w końcu jesteś baletnicą, więc tobie przypada tańczenie. - Nie można tego jakoś odwołać? Mama zapłaci każdą cenę, obiecuję, tylko chciałabym już wrócić do domu... - skarbie, obie dobrze wiemy, że z mamą nie masz praktycznie kontaktu. Powiem ci w sekrecie, że znam się z nią trochę. Pocieszałam ją, kiedy była smutna, bo wpadła. Tak, z tobą. Byłam jej najlepszą przyjaciółką i dobrze wiem, że tak naprawdę nic nie znaczysz dla Magdy, przeszkadzasz jej w pracy i narzucasz się. Nie byłoby cię tu, gdyby w tamtym momencie nie pękła gumka, ona wcale cię nie chciała, i dalej nie chce. Naprawdę chcesz wrócić do tej zakłamanej kobiety, niż zostać tu i żyć godnie - jak na tak piękną dziewczynę przystało? Tu będziesz miała wszystko, musisz się tylko troszkę postarać. - s-skąd znasz moją mamę? - tutaj kładę ci tablet. - powiedziała kobieta zupełnie ignorując pytanie, po czym położyła urządzenie na kocu - masz na nim dostęp do monitoringu, żebyś nauczyła się zachowania w takim miejscu. Trzymam za ciebie kciuki kochana, do zobaczenia! - brunetka przytuliła Julię, po czym cicho wyszła Uczucie melancholii zdawało się rozsądzać głowę dziewczyny. "Ale jak to wpadką?" - myślała zdruzgotana. Nagle wszystko zaczęło się układać. Notoryczny brak czasu, oschłość i obojętność matki nie były przypadkowe. "Może to, co powiedziała kobieta było prawdą? Może rzeczywiście znała moją mamę? Skoro tak było i rzeczywiście tak powiedziała... To niech się goni, już jej nie potrzebuję. Znajdę sobie pracę tutaj, nie będę już żyła na jej garnuszku. Skoro ona mnie nie chce, to ja jej też." - smutek w jednym momencie przerodził się w złość i nienawiść do Magdy - mamy Julii. Dziewczyna w przypływie motywacji chwyciła szybko tablet, po czym sprawnym ruchem ręki włączyła go. Bordowe ściany nierównomiernie oświetlane były przez jaskrawe światło. Wszędzie widniały wizerunki nagich, ponętnych kobiet wraz z podpisami od nich samych. Drzwi były mocne, metalowe, a zaraz przed nimi rozciągał się ekskluzywny, biały dywan. Zaraz obok stał ogromny podest. Wszystko było tak dopracowane w, że Julia nie mogła dowierzyć, że nie słyszała wcześniej o tym miejscu. Do pustego klubu weszła kobieta. Nie było jej na fotografiach, więc najprawdopodobniej była to zwykła barmanka. Wyglądała całkiem normalnie. Ot - czarne spodnie, trampki i podkoszulek - nic specjalnego. Ruszyła ona nieco flegmatycznym krokiem w stronę ogromnej, czarnej kurtyny, odsłaniając ją leniwie. Ręce nastolatki działały szybciej niż jej myśli, po zaledwie chwili monitoring został przełączony na przebieralnię. Nie zdążyła jednak zbyt wiele zobaczyć, z prędkością błyskawicy aseksualna stylizacja zamieniła się na seksowny - wręcz diaboliczny strój króliczka, a kobieta sama w sobie nabrała niebywałego wdzięku. W jednej chwili zaczęło się roić od ochroniarzy, kelnerek, oraz gwiazd wieczoru. Cały chaos przypominał ten panujący w ulu - pozornie niezorganizowany bałagan tak naprawdę jest częścią większego planu. Włochate dywany w ułamku sekundy zaczęły być oblegane przez mnóstwo stóp, wszyscy biegli na swoje stanowiska, chcąc wypaść jak najlepiej. Kobiety były naprawdę różne. Chude blondynki, jak i otyłe brunetki. Wszystkie dziewczyny były jakby odrysowane od szablonu, tak doskonałe mimo swoich pozornych wad. Nie brakowało tu również dziewczyn bardzo określonych - tatuaże, kolorowe włosy i implanty zdawały się być bardzo pożądane, zwłaszcza wśród młodych klientów. Julia czuła, że wygląda zupełnie tak jak one, że idealnie by się tam wpasowała ,zwłaszcza po informacji zasłyszanej od rzekomej przyjaciółki jej mamy. Tak zaczęła się tym ekscytować, tak szybko przełączała poszczególne kamery, że... Wyłączyła monitoring, a ekran nagle zamienił się na główny, ukazując wszystkie aplikacje. Oczy nastolatki zaszkliły się, a ciało zalało się potem. Przed chwilą zobaczyła aplikację "telefon", a klawiatura jakby zaczęła ją zapraszać do wybrania telefonu do mamy. Przez chwilę dziewczyna jakby w szale klikała w cyferki, jednak po pewnym czasie się zatrzymała. "Czy to mi naprawdę potrzebne? Przecież ona mnie nie chce. A może ta kobieta kłamała? Nie wiem, nie mogę tego stwierdzić, jestem zbyt skołowana. Nie znam nawet terenu, kojarzę tylko to pomieszczenie i to w dodatku niedokładnie, bo jest ciemno. Nie, to jest nieprzygotowane, nie mogę tego zrobić, bo jeśli się nie uda, zostanę już tu na zawsze, a nie chcę tak żyć.". Julia wyłączyła aplikacje, i spowrotem przełączyła się na monitoring, lecz była już zbyt zmęczona. Położyła się spać, otulając się nadzieją lepszego jutra.