Studiuję na uniwersytecie medycznym. Nie zdałam przedmiotu, jakim jest anatomia, muszę go poprawić w przyszłym roku, teraz mam rok przerwy przez to. Chciałam sobie znaleźć jakąś pracęRodzice mi odradzają pracę jako sprzedawca albo kelner. Powiedzieli, że lepiej coś rozwojowego dla mnie. Owszem, mam legitymację instruktora pływania, ale w moim mieście nie ma żadnych ofert z tym związanych. Pytałam nawet trenera, u którego robiłam licencję i on też o niczym nie wieChodzę do szkoły policealnej na technika usług kosmetycznych, ale jestem dopiero na 2 semestrze, więc nie mogę pracować. Widziałam na stronie swojej szkoły policealnej oferty kurów stylizacji, przedłużania paznokci, doklejania rzęs, ale kurs to koszt ponad 500 zł a jak wpisuję w wyszukiwarkę "stylistka paznokci [nazwa miasta]" to mi wyskoczyła jedna oferta z dopiskiem, że poszukują osoby doświadczonej.Rodzice mi mówią, żebym "wykorzystała potencjał" i "nie zniżyła się do poziomu mcdonalda", ale kurczę no jak nie znajdę pracy w pływaniu, ani w paznokciach (a tylko zmarnuję 500zł na kurs) to jaka to różnica?Znalazłam ogłoszenie, że poszukują kelnerki na niepełen etat dla studentów dziennych. Napisali, że grafik luźny, który mogą dostosować. Niedaleko mnie. Stwierdziłam, że zaaplikuję, a nóż mnie przyjmą (15zł za godzinę z tego co pamietam) a paznokcie będę robić w swoim czasieCzy to dobry pomysł?P.S. nie znoszę, jak rodzice tak mówią, bo żadna praca nie hańbi, ale to trzeba powiedzieć imP.S.2. W ogłoszeniu zaznaczyli, żeby w CV wpisać kiedy jesteśmy dyspozycyjni, tylko w którym miejscu to upchnąć?