Witam. Jestem w 7klasie. Od 3klasy uwielbiam matematykę. Zawsze dobrze mi szło. Jednak oceny niezawsze były piękne, ale mimo to sprawiało mi to przyjemność. Na resztach przedmiotach również oprócz chemii oraz geografii. Problem polega na tym, że z przedmiotem matematyki mam troszeczkę problem. Równanie, ułamki itp. oprócz związane z geometrą to jest moja krew! <3 Nigdy nie lubiłam, mierzyć ile jest stopni w kącie, przynieść ekierki itp. i teraz mamy odcinki. Kompletnie nie ogarniam, mój tata tłumaczył mi 2godziny, ale i tak nie rozumiałam. Coś mi się udało kombinować z przykładami, ale i tak nie ogarniam. Kiedyś chodziłam na korepetycje z matematyki, ale szczerze średnio mi pomogło. Kiedyś w 6klasie nauczycielka słabo tłumaczyła, teraz mamy "nową" panią i dobrze tłumaczy. Jednak, jak tłumaczyła to nie rozumiałam. Boję się, że nawet najzdolniejszy człowiek na świecie z matematyki mi wytłumaczy i nic z tego nie rozumiem. 98% w klasie rozumie te zadanie. Mój kolega nie rozumie z ułamków, ale z odcinków tak, ale w moim przypadków jest na odwrót. Dlaczego tak to jest, że dla prawie całej klasy jakikolwiek dział jest proste, a dla mnie nielogiczne, a jak dział jest trudny to dla mnie jest łatwy. Pani od matematyki powiedziała, że ułamki są bardzo trudne, a ja: naprawde? To jest przecież logiczne. Spytała czy z czasem mam jakis problem z matematyką i ja powiedziałam, że związane z geometrą np. odcinki czy coś to są dla mnie najgorsze działy i nie ogarniam. Potem Pani powiedziała, że jak będą te działy to postara sie wytłumaczyć. Wytlumaczyła, ale i tak nie ogarniam...Czemu tak jest?