Chciałam rekrutować do firmy, która całą rekrutację przeprowadza po angielsku. Kiedyś po angielsku mówiłam całkiem dobrze. W 2016 zdałam maturę podstawową na jakieś 80% (jak na podstawy na mnie to słabo, ale nic się do tego nie uczyłam, poszłam na żywioł, więc te 80% przy nie otworzeniu nawet książki to nie tak źle)Rok później, w 2017 podeszłam do egzaminu British Council na poziomie B2 i zdałam go na jakieś 70%, więc tak całkiem okTylko od 2 lat nie uczyłam się angielskiego. Jak ostatnio mnie zagraniczni o drogę pytali to wszystko zrozumiałam, ale to co innego jak rekrutacja, boję się, że mogę czegoś nie zrozumieć, zawahać się. Niby wiem, że nie idą tam sami poligloci, ale też ludzie po liceum, ale i tak się trochę bojęNo ale z drugiej strony uczyłam się jednak tego rozszerzonego języka i no może nie znam tych zaawansowanych konstrukcji, ale tyle, żeby się porozumieć to raczej takCo sądzicie? Niby na różnych stronach same stewardessy mówiły, że poziom podstawowy angielskiego jest akceptowany, żeby tylko się porozumiećJak pokonać ten strach?