Mieszkam koło Bydgoszczy. Zawsze chciałam być stewardessą. Linie lotnicze WizzAir robią teraz nabory. Niedługo rekrutacja, wstęp wolny, tylko CV w języku angielskim trzeba wysłaćJest tak zwany dni rekutacji otwarte, w jednym z bydgoskich hoteli. Przez chwilę chciałam się wybrać, cieszyłam się z tego powodu, ale zobaczyłam, że miejsce pracy to Katowice, Gdańsk, Warszawa, WrocławNo Gdańsk od Bydgoszczy jest niby blisko, bo 1,5h pociągiem, ale no czy oni chcą pracowników, którzy będą tyle dojeżdżać? Czy oczekują, że dla niezbyt pewnej pracy ktoś się przeprowadzi? Niby nie, bo to pracownik powinien się starać dla pracy, ale skoro organizują takie spotkania w takich miastach to chyba jednak wiedzą, że nie każdy jest w stanie rzucić dom. Tak samo przeprowadzają rekrutację w Kielcach i Częstochowie, które też mają kawałek do lotniska w PyrzowicachCo sądzicie? Warto iść? Bo boję się, że będą oczekiwali, że będę musiała się przeprowadzić do Gdańska, ale no z drugiej strony nie każdy rzuci wszystko dla średnio płatnej pracy. Poza tym chyba średnio mają chętnych, skoro robią rekrutacje w takich mniejszych miastach (w Katowicach, stolicy, Wrocławiu też, ale zdziwiła mnie ta Bydgoszcz, Częstochowa i Kielce, po co tam to chcą organizować)Co sądzicie? Mogą się zgodzić na dojazdy do Gdańska? A może oni tylko wypisali bazy lotnicze, a przelatują i tak przez Bydgoszcz i chcą mieć tam pracowników?