Owczarek niemiecki, najlepiej duży, agresywny, długowłosy, masywny - to było marzenie mojego taty od dzieciństwa. Teraz nasza sunia podhalana jest już jedną łapą na tamtej stronie, więc zaczęliśmy się zastanawiać nad nowym psem. Ja należę do osób aktywnych, byłabym w stanie wstawać o piątej, aby wyprowadzić psiaka rano na dwugodzinny spacer. Nikt inny z rodzinki juz nie. I właśnie w tym problem; nie mam jak wytłumaczyć tacie, że taki owczarek to słaby pomysł. Tymbardziej, że nie chciał zbyt dużo zapłacić za psa, więc nie ze sprawdzonej hodowli. Już za kilka lat będę wyjeżdżać na studia. Rodzice stwierdzili, że musiałabym zabrać psa ze sobą. A mi po pierwsze, raczej nikt nie pozwoli na niemieckiego kolosa w akademiku, a po drugie, nie chciałabym tego. Taki pies jest dla mnie za duży. Myślałam zaś nad Siberian Huskym. Pies z charakteru i wymagań idealnie by się ze mną komponował, a jest to rasa średnia, a nie duża. Więc łatwiej by było z Huskym niż z ONkiem. A gdyby taki właśnie ONek został z rodzicami, czyli pracującym całe dnie tatą i mamą która nie lubi wychodzić w teren i na spacerki, skończyłby spędzając (prawie)najlepsze lata swojego życia w kojcu, bo pewnie tam zostałby wygoniony. I ****, tyle. Na rodowodowego Husky'ego(tak, kocham tę rasę, jestem jej pasjonatką) zebrałam już nawet część sumy. Ale nie chcę też niszczyć marzeń mojego taty, który jest już w wieku średnim, a o takim psie marzył od dzieciństwa... Na jakiego psa się przekonywać?