Jestem w dość trudnej sytuacji. Już niedługo szkoła organizuje 2-dniową wycieczkę za 180 zł. Nie mam ochoty jechać. To nowa klasa (I liceum), większość już się zna, bo chodzili do lokalnej Szkoły Podstawowej. Ja jestem zamkniętą osobą, która praktycznie w ogóle się nie uśmiecha. Wracając do sedna, wychowawczyni chce, by jechali wszyscy, ale nie zmusza. Gorsza sytuacja jest w domu, bo matka i ojciec wręcz zmuszają mnie do wyjazdu. Jestem od nich dość uzależniony, dowożą mnie do szkoły, do której mam ok. 16 km. Mówią, że jak nie pojadę, to będę jeździł autobusem, lecz ja nie mam tyle czasu, by czekać na przystankach. W dodatku trzeba się śpieszyć w tedy z ubieraniem itd., a ja nie jestem szybki. W dodatku wtedy musiałbym wstawać o 4:30. Takie są godziny rozkładu jazdy. No i jak im wytłumaczyć, by nie jechać? Wycieczka zaczyna się o 8:20 w najbliższy czwartek.