Od dłuższego czasu pisałam z kolegą. Mówił mi, że bardzo mu się podobam i chce się spotkać aby porozmawiać o tym. Chciał się dowiedzieć co ja czuje względem niego. Zgodziłam się na to spotkanie. Mieszkamy od siebie jakieś 50-60 km. Zaproponował, że przyjedzie do mnie, bo ma kuzyna nie daleko mnie więc może się zatrzymać u niego. Byliśmy umówieni na czwartek (30.05). Do spotkania jednak nie doszło. Jakiś tydzień przed spotkaniem urwał nam się kontakt, tzn. ja do niego pisałam i dzwoniłam, a on nie odpisywał na sms'y, nie odbierał. Między nami jest 5 lat różnicy ( ja-19, on-24). Rozmawiałam z jego kuzynem, który mówił mi, że on bierze to poważnie, że on nie jest tak. Ja jednak mam wrażenie, że stałam się obiektem tylko i wyłącznie do żartów. Koleżanka mówiła mi żebym też sobie z niego tak zażartowała, jednak uważam,że nie warto..Jak Wy sądzicie? Czy on w ogóle coś czuł do mnie? Czy to tylko były żarty, po to by sobie móc udowodnić jakim to się jest "mężczyzną" który może mieć każdą ?