sprawa przedstawia się w ten sposób: mam 13 lat i podejrzewam u siebie nerwicę lękową, za każdym razem kiedy tylko pomyślę o śmierci wpadam w panikę, wzrasta mi tętno, oddycham szybciej, chwilowa derealizacja i trzęsą mi się ręce. nie wierzę w żadne religie ani nie chodzę do kościoła (próbowałem w coś wierzyć ale nie pomaga) przez panikę często nie mogę spać więc stale jestem zmęczony. co z tym zrobić? leczyć? iść do psychologa?