Nastoletnia córka traktuje swojej lalki jak istoty żywe, ale nigdy jakoś nie zwracałam na to uwagi, jednak, ona ma już 15 lat, a to nadal nie minęło. I myślę nad tym, żeby zapisać j do psychologa. One siedzą w jej pokoju i nieraz słyszałam jak do nich mówi. Dba o nie, myje je, przebiera, przy mnie jak jakoś potrąci, to od razu idzie i poprawia, ale robi to dokładnie jakby na prawdę czuły, ze niewygodnie im się siedzi. Ona często wychodzi, ma jakichś tam kolegów i koleżanki, ja jej tez nie zabraniam, więc to nie jest tak, że zastępuje sobie nimi przyjaciół. Ja z nią nigdy jakoś o tym nie rozmawiałam, ona się przede mną nie wstydzi pokazać, ze o nie dba, ale właśnie jakieś rozmowy, to tylko przypadkiem słyszałam jak się zwraca do nich zza drzwi jak szłam do niej, bo akurat wiem jak się nazywają. Nie poruszałam z nią tego tematu, bo nie chcę ingerować w jej prywatność. Czy to może być jakieś zaburzenie osobowości? Może ktoś z was ma jakieś pojęcie o psychologii czy rozwoju człowieka? Co to może być? A moze niektórzy już tak mają, ze tak potrafią przywiazac sie do rzeczy?