Zakochałam się w dyrektorze szkoły. Wiem, ze nie powinnam i wgl, ale naprawde jest mi z tym źle, ze aż sobie nie radze. Ostatnio wywinęłam numer, ze z zazdrości o niego podlozylam dyrektorce podpaske do gabinetu, wiem, ze to nie bylo mądre i, ze źle zrobilam, ale to bylo przeszło 2 msc temu i on jeszcze to pamięta i kaze mi spacerowac na drugim końcu korytarza. Nauczyciele mu mówią, ze mam mysli samobojcze przez niego ( powiedziałam tak w złości i nie mam ich na razie ) to on się nie przejął, nic z tym nie zrobił. Malo tg dzisiaj nie poszlam do szkoły to nawet nie zadzwonił nie spytał czemu tylko kto inny zadzwonił. Wiem, ze ma mnie gdzies, a ja tak go kocham, ze zrobilabym dla niego wszystko. Malo tego poprosiłam go żeby dal mi legitymacje, bo sekretarki nie bylo to mi kto inny pomógł, co dziękuje za to tej osobie, a on powiedział, ze nie ma czasu. Ja chce z nim rozmawiac tez nie ma czasu. Nie radze sobie i ciągle rycze. Wiem, ze ludzie maja gorsze problemy, ale się czuje samotna, nikt mnie nie wspiera. Jest żonaty, nie chce mu rozbijac rodziny, ale to, ze się zakochalam nie jest moja wina. Jestem załamana... Mam 17 lat