Po prostu masakra!Najważniejsze zarzuty:W ponad 1/3 polskich szkół (34 proc.) warunki nauczania się pogorszyły, a w 56 proc. się nie poprawiły. O 55 proc. wzrosła też ilość tzw. nauczycieli wędrujących, czyli takich, którzy muszą uzupełniać etat w więcej niż jednej szkole. o połowę zmniejszyła się ilość zajęć pozalekcyjnych (na szczęście liczba godzin z religii się nie zmieniła) Wśród mankamentów reformy NIK wymienia też chwalone przez minister Annę Zalewską podstawy programowe. Wnikliwa weryfikacja jej autorów – słynne 170 nazwisk, które minister ujawniła dopiero po ponad rocznej batalii sądowej – pokazuje, że tylko 20 proc. z nich rekomendowały instytucje związane z systemem oświaty. Resztę – 80 proc. – minister wybrała sama, własnym kluczem. NIK uważa, że odbyło się to w sposób nieprzejrzysty. Podstawy programowe dla szkół są zbyt obszerne, niespójne i nieprzystające do realiów i nade wszystko nadmiernie obciążają uczniów. podwójny rocznik, czyli absolwentów ósmych klas podstawowych i trzecich klas gimnazjów, którzy we wrześniu 2019 roku – w tym samym momencie – rozpoczną naukę w liceach, technikach i szkołach branżowych aż w ośmiu województwach liczba miejsc potrzebnych w rekrutacji była mniejsza niż potrzebna. W Wielkopolsce brakowało aż 5 tys. miejsc. Według NIK, ministerstwo nie przeanalizowało też skutków finansowych, które spowoduje tak duża zmiana administracyjna w polskich szkołach. „Subwencja oświatowa, z której miały być sfinansowane zmiany, wzrosła o 6 proc, a wydatki samorządów na szkoły powiększyły się o 12 proc.” Jako rażący przykład złego tworzenia podstaw, NIK wymienia podstawę programową do wychowania do życia w rodzinie, nad którą zamiast ekspertów opracowali pracownicy MEN Dobra reforma, prawda? A może nauczyciele jacy tu sa się wypowiedzą? No śmiało!