Ogólnie chodzi o to że od września będę mieszkal w mieście i chciałbym zapisać się na Muaythai. Problem w tym że tata uważa że, mnie puszczać na takie treningi to jak dać ślepemu prawo jazdy ze względu na to że jestem chudy (49kg na 169cm wzrostu) i nie jestem jakoś koxu. Drugim jego argumentem jest po prostu to że mam wadę wzroku (zeza) i żebym sobie wybił to z głowy, bo niby dostanę od kogoś i jeszcze się pogorszy. Tylko na trening się nie idzie po to aby dostać w mordę tylko aby ćwiczyć, wytrzymałościowo, siłowo, technicznie, lecz mój tata uważa inaczej. Trenowałem piłkę nożną 4 lata, tenisa stołowego ok. 6 lat, i skoro już nie trenuje to znaczy że jestem jednostrzałowiec,porobie trochę coś i się wypalam. Nie chcę sobie na starość powiedzieć "Żałuję że tego nie zrobiłem". Jak go przekonać do treningów Muaythai?
Wiadomo że jeśli ktoś idzie na takie treningi to nie jest od razu koxem tylko idzie tam po to aby się zmienić, nie tylko fizycznie ale i mentalnie