W literaturze, filmach czy wspomnieniach starszych userów pojawiają się takie pijackie spelunki - małe, ciasne, ciemne lokaliki z wyszynkiem, gdzie lud ciężko pracujący wpadał wieczorem na kilka kieliszków wódki. Raczej trudno było tam spotkać człowieka, który po prostu przyszedł z ulicy by coś zjeść, czy wypić piwko w kulturalny sposób. Zwykle w takich lokalach wdzięczyły sie do klientów prostytutki czwartej kategorii a i światek przestępczy często tam bywał.A teraz? Eleganckie kawiarnie, restauracyjki, trattorie, susharnie, a lokale serwujące wyłącznie wódkę z zakąską, to też miejsca dość wykwintne o fantazyjnych nazwach.Czy rzeczywiście nie ma już takich "szemranych" miejsc, o których piszę na początku? Nie to, żebym za nimi tęsknił, ale widać jak zmieniły sie chyba zwyczaje społeczne.