Czy kolejne zwycięstwo pani Szydło, która właśnie ogłosiła sukces w negocjacjach z nauczycielami i wygrała tym razem 1 do 2 (to znacznie lepiej niż 1 do 27) stawia ją w jednym szeregu z Margaret Thatcher? Czy jednak musi pani Szydło "kontynuować dalej", jak to sama powiedziała, żeby dorównała żelaznej damie? A może już pani Szydło jest większą, przynajmniej 1:100 "polityczką" niż Thatcher?