Dziś 25 rocznica śmierci Kurta Cobaina. Bardzo dawno temu pamiętam jak siedziałam nad ranem w jakimś dziwnym pubie, piliśmy ostatnie piwo na dobicie, czekając na pierwszy tramwaj/autobus, a może nocny (już nie pamiętam), wiem że świtało i rozmawialiśmy o wyjeździe w Tatry i wtedy pierwszy raz usłyszałam Nirvanę (chyba rok 91). Właśnie ten utwór co poniżej. Zakochałam się momentalnie. A później bardzo szybko miałam dziecko i musiałam stać się odpowiedzialna i jeszcze studia. A później śmierć Kurta. Nie wiem dlaczego do dziś pamiętam to zdarzenie. Minęło wiele lat i nadal ich lubię. Tak sentymentalnie chciałam zagaić. Może macie własne wspomnienia odkryć muzycznych lub innych, przebłysków i uznajecie to za wspaniałe odkrycia.Pamiętam też gdy wybierałam się na koncert Amy Winehouse i niestety się nie odbył bo odeszła. Szkoda.
https://youtu.be/hTWKbfoikeg