w zeszły roku byłem dłuższy czas w kraju, więc postanowiłem "coś" dorobić by nie siedzieć cały czas bezczynnie. Dostałem wypłaty 1700zł (słownie tysiąc siedemset złotych ). Oczywiście to był start. W okresie późniejszym mogła nastąpić podwyżka. Wziąłem te pieniądze i nie wiedziałem czy się śmiać, czy płakać. "Czy wiem za co przeżyję na emeryturze?", to dzisiejszy temat audycji, którą dość regularnie słucham. Pytanie nie jest banalne. więc wszelkie "radosne" odpowiedzi można sobie darować. To że ktoś nie dożyję, jestem w stanie się zgodzić, tylko proszę o certyfikat zakończenia życia w momencie dożycia do dnia emerytury (najlepiej podpisane - "św Piotr"). Zakładając że w momencie przejścia na emeryturę dostaniemy - i tu szacunki są różne, ale 1/3 - to wizja która często zaczyna się przewijać przez usta ekspertów, to szybko podzieliłem owe 1700zł przez 3. Wynik?No właśnie jak my będziemy żyć?