Hey. Zeszłej jesieni biegałam wieczorami na pobliskiej bieżni i było cudownie. Gdy zrobi się cieplej wrócę do tego, tylko że jest jedna rzecz, której się obawiam. Mianowicie boję się, że jak zacznę tak często biegać (bo na jesień biegałam tylko przez jakiś miesiąc, bo później zrobiło się zimno). No więc boję się, że jak zacznę biegać, to cały mój zapał minie. Właściwie nie biegam "po coś". Nie biegam, żeby schudnąć, żeby wyrzeźbić ciało etc. Właściwie to fajnie by było mieć trochę lepszą kondycję, ale nie jest to głownym powodem, dla którego zaczęłam biegać. Ale martwię się, że z czasem będę to robiła "po coś" i że nie będzie sprawiało mi to już takiej przyjemności, jak na początku.Nie jestem "fit, sport dziewczyną" i nie pakuję na siłowni, dla satysfakcji, że dałam radę. Wszystko to jest przy okazji, przy okazji cieszę się, że osiągam własne cele, a najwazniejsze, że robię to z przyjemności. Powiedzcie tylko jak nie tracić zapału i nie zmuszać się przypadkiem do biegania. Boję się, że stracę nad sobą kontrolę. Powiedzcie, jak mieć pozytywną motywację, by robić to ciągle? Nie mam problemów z przyjemnością w bieganiu, tylko ze "stałością", haha. Pomóżcie ❤️