Za trzy tygodnie zmiana czasu, która mi absolutnie nic a nic, nawet tyci tyci nie przeszkadza. Lubię zmieniać czas. Zwłaszcza zimowy na letni. Nie raz nie mam pojęcia jaki dziś dzień, a co dopiero godzina... i nie wierzę, by ktoś bez zegarka potrafił mi powiedzieć, która jest aktualnie godzina, więc ta rzekoma uciążliwość zmiany czasu to "bujda na resorach" jak mawia poseł Szczerba.Skoro to taki straszny problem dla niektórych, to może złagodzi im tą "dolegliwość" stopniowe przestawianie budzika o 20 minut na tydzień. Zaczynajcie od dziś sierotki marysie kłaść się spać 20 minut wcześniej i o tyle samo minut wcześniej przez tydzień wstawać. Po tygodniu kolejne 20 minut, a za trzy tygodnie ostatnia zmiana i nikt nie powinien płakać jak małe dzieci po przebudzeniu, bo 20 minut to nie to samo co 60. Proste.. proste!Niech was zmiana czasu nie zaskoczy jak zima kierowców, bo to niedorzeczne obwiniać wszystko dookoła, tylko nie siebie.