Od czwartku jak się obudziła do szkoły bez przerwy boli mnie gardło aż do dziś. W czwartek aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało w mówieniu ale musiałam się ograniczać też. Od początku piątku nmg mówić bo jak coś powiem to tak cholernie mnie boli gardło że aż mam ochotę je sobie wyciągnąć i oddać komuś za free. Dziś wieczorem ok 2h miałam atak kaszlu i moja mama mi dała tabletkę i mi przeszło (oczywiście kaszle od czasu do czasu). Nawet jak nie mówię to tak strasznie mnie j#bie gardło że aż nmg zasnąć i od czasu do czasu boli mnie głowa ALE gardła czerwonego nie mam ani gorączki?! Co tu się odj#bało?!