Gdzieś pod dębem prastarymPrzysiadł chłopiec wilczyZasłuchany w modlitwęZamknął oczy i milczy"Najświętsza Matko Boża,Dajże otuchę, nadziejęSynom twym zapomnianymPrzygarniętym przez knieje"Ogień tańczy im w oczachRysy ze stali wycięteNa piersiach pożółkłe ryngrafyPlecy ciężarem przygięteNoc rozrywa huk strzału"Są tu. Trafili go w skroń."Powstają, żołnierze gorzcyChłopiec łapie za brońNiby krew, wściekle spienionaCzerwona brać las zalewaŚwiadkami zaś wszelkich zbrodniMchy. Ptaki. Drzewa. Gdzieś pod dębem prastarym Leży chłopiec wilczyGłuchy na strzały, modlitwyLeży zimny iMilczy