Trochę się tu będę żalić, trochę szukać wsparcia, a trochę usiłować poukładać myśli.Od dłuższego już czasu nie mogę się wyzbyć poczucia, że moje ciało jest klatką, a życie wyboistą drogą kończącą się ślepym zaułkiem, na którą zostałam wypchnięta bezsensownie i wbrew własnej woli. Że nie powinno mnie tu w ogóle być i na świecie trzymają mnie tylko zobowiązania wobec bliskich, strach przed skrzywdzeniem ich, no i brak jaj do skończenia ze sobą. Mniej więcej rok temu zaczęłam tracić wiarę w Boga, co z jednej strony było wyzwalające w pewien sposób, ale z drugiej odebrało mi dodatkowy pretekst, by o siebie dbać, zacisnąć zęby i jakoś przeżyć, póki nie zabierze mnie naturalny zgon lub nieszczęśliwy wypadek. Nie mam wcale tragicznego życia - oczywiście mam problemy, z którymi sobie radzę lepiej lub gorzej, ale ogółem myślę, że nie mam zbyt wielu powodów do narzekania. Nie podejrzewam też u siebie depresji, może co najwyżej lekką dystymię. Nie wydaje mi się, żeby mój specyficzny tok myślenia i przychodzące raz po raz myśli samobójcze wynikały z jakichś patologicznych zmian w mózgu. Po prostu zbyt duże skłonności do filozofowania/wrodzony pesymizm. Chociaż kto wie. Z jednej strony, traktuję to jako część mnie i mojej tożsamości - taka już jestem i tyle. Z drugiej strony robi się to męczące, zwłaszcza gdy naokoło słyszę ludzi pytających mnie o moją przyszłość albo o niej mówiących, z reguły dość optymistycznie, podczas gdy ja mam nadzieję umrzeć przed trzydziestką. Dlatego pomyślałam o obraniu innej filozofii życiowej, jakiejś mniej smętnej. Znalazłam kilka takich poglądów, nazwanych już przez kogoś innego - optymistyczny nihilzm, egzystencjalizm, nawet naturalistyczne neopogaństwo. Wydają się ciekawe, sensowne i nawet w jakiś sposób do mnie przemawiają; jednak nie na tyle, by wyprzeć to, co już siedzi w mojej głowie. Proponują inną perspektywę, którą rozumiem, ale nie potrafię jej przyjąć. Wszystko i tak prędzej czy później sprowadzam do "to przecież bez sensu". Czy w ogóle da się zmienić poglądy w ten sposób? Warto z nimi walczyć? A może to faktycznie już wychodzi poza specyficzny światopogląd i coś jest ze mną nie tak?Wahałam się nad kategorią "Psychologia" i "Filozofia". Jeśli źle wybrałam, proszę o przeniesienie.