Już tak mam, że u mnie dyskusja się nie kończy. Mogę z kimś dyskutować i się sprzeczać non stop o jedną rzecz. Często drążę temat i sprawiam wrażenie jakbym się czymś przejmowała bardzo a dla mnie to naturalne i po prostu zawsze angazuje się w dyskusje bez końca. Tylko problem w tym, że ludzie albo myślą, że ja się czymś aż tak przejmuje i stresuje albo jak w przypadku mężczyzn.. myślą, że tak przeżywam to co piszą albo, że jestem zaangażowana w rozmowę i mi zależy bo dużo piszę i emocjonalnie. Jak im wyperswadować, że to nieprawda? Bo możliwe, że to po prostu wynika z Aspergera.