Ja miałem do wieku 10 lat. Potem tato przepisał nas do pierwszej w mieście szkoły bez religii. Co prawda mieliśmy dalej do nowej szkoły, ale jednego ogłupiającego przedmiotu mniej było. Chętnie w ogóle nie chodziłbym do szkoły, bo nie pamiętam, aby mnie w niej czegoś mądrego uczyli, a czytać, pisać i liczyć, to mogłem się nauczyć w tydzień na luzie.