Politykiem jestem sobiezatem z gęby szmatę zrobięi sumienie nienachalnelub standardy dwa moralneWiem też jak podburzać grupęalbo komu włazić w dupęz religijnej drżę gorączkilecz klejące miewam rączkiChoć z kolegą w jednej ławiechętnie nogę mu podstawiębo cóż warte są manierygdy po trupach do karierybez wahania w słusznej sprawiei przed pluton ich postawiębo me motto brzmi od terazJa! Divide et impera!