Hej, ostatnio mam trudny okres w moim życiu. Głównie jest to problem w mojej osobowości. Chodziłam do terapeuty przez rok i owszem, zmieniłam się. Ale mam wrażenie, że na gorsze. Uwolniłam z siebie to, że mówię wszystko co myślę. Nadal jestem niepewna siebie, niezdecydowana, bojaźliwa. Martwię się błahostkami - jak wypadnę w oczach grupy na studiach. Koleżanka/przyjaciółka powiedziała mi, że nie powinniśmy zwierzać się ze wszystkiego, bo nie jesteśmy w stanie pomóc sobie nawzajem we wszystkim. Bo np co ona uważa za problem dla mnie może to być drobnostka i na odwrót. Mówiła mi, że często przejmuje się drobnostkami np "czy dobrze coś powiedziałam" itd. Mówiła, że jestem niepewna siebie, niezdecydowana, ale muszę przestać się bać. A i, że ona potrzebuje przestrzeni dla siebie, bo czuje, że ma jej ostatnio za mało. Mówi, że to trwa krótko a potem będzie już normalnie. Mówiła, że jak będzie coś poważnego to mogę się jej spytać.Nie myślałam, że jestem aż tak nieznośna. Nie jestem obrażona na koleżankę, ale smutno mi, że taka jestem. :( Nie wiem jak nad tym popracować. Próbowałam już wiele razy, ale nie jestem wytrwała w swoich postanowieniach. Wiem, że jestem zabawna, jak ktoś dobrze mnie pozna to jestem szalona, nie hejtuje, jestem miła, dobrze określam różne sprawy, godna zaufania z tego co wiem od przyjaciółki. Z relacją z druga przyjaciółką mam problem z zazdrością. Głupią na dodatek. Poznała faceta a ja jej zazdroszczę tego, że ma kogoś tak bliskiego. Ona mi sie zwierzyła, że przespała się z facetem. Ona ma 21 lat a on 36...(nie zazdroszcze jej tak starszego faceta! Tylko sam fakt, że się przespała i wie jak to jest) Zalała mnie zazdrość, że ja nigdy tego nie przeżyje. Zrobiłam jej wielką scenę umniejszania sobie - jestem gorsza, czuje się jak "g*no" itp. Jak jakaś histeryczka. 3 dni martwiłam się, że ja nikogo nie znajdę. Przyjaciółka przestała się odzywać, bo bała się cokolwiek napisać. Jestem okropna. Nie potrafię być sama ze sobą. Boję się, że kiedyś zostanę sama jak palec i własnie chyba spełnia się samospełniająca się przepowiednia. Jestem autodestrukcyjna. Krążą we mnie pytania:- dlaczego nie jestem uporządkowana? - często jeden problem potrafi przeciągnąć się do martwienia 3 dni (jeśli jest to coś poważnego), a błahy kilka godzin...- mam dręczące myśli i jak je nie wypowiem to zżerają mi się wewnątrz- dlaczego powtarzam wszystko jak zdarta płyta? Nie wystarczy mi raz powiedzieć, tylko milion razy, szukam potwierdzenia, bo ciężko mi uwierzyć.Przez tyle czasu tego nie widziałam - lęk wziął nade mną górę. Nie widzę siebie wyraźnie. Jestem bardzo wrażliwa i wszystkim się przejmuje. Ciągle myślę by mieć chłopaka a nie pracować nad sobą. Stracę wszystkich ludzi, na których mi zależy przez moją osobowość. :( Planuję pracować nad sobą, zaczęłam robić listę cytatów motywujących. Nie chce brać leków od psychiatry, bo się boję. Społeczeństwo źle patrzy na to jak ktoś bierze tabletki na uleczenie psychiki. Nigdy nie znalazłabym faceta...