Jak dla mnie, fenomenalna, zwłaszcza pierwsze 3 utwory "The Watchers", "Flying Totems", "Robots Don't Cry", nawet to niby dance'owe "Infinity (Movement 6)" tak bardzo nie razi mimo sztampowych akordów, ponieważ temat jest głęboki i na dodatek pojawia się dwukrotnie fragment przywodzący na myśl skojarzenia z "Pulsar'" Vangelisa i "Computer Weekend" Jarre'a z 1988 roku, którzy ratuje "honor" całości.