gdy z jednej strony kapitalizm to antyspołeczny idiotyzm, bezmyślnie liczący na istnienie zysku z inwestycji w ekonomii, a z drugiej coraz bardziej zbliżamy się do zużycia ciała, będąc jak ta 57-latka? Macie kogoś, na kogo liczycie, że Was uratuje, czy myślicie, że skoro miliardy ludzi i biliardy stworzeń już odeszły z tego świata, to nie ma czym się przejmować?