Spotkałam się z tym chłopakiem, który mi się podoba bo miałam się spotkać z koleżankami i on miał dołączyć. Jedna koleżanka odwolala bo nie mogła a ta druga poszła wczesniej bo wie, że on mi się podoba. Tylko, że od początku był problem. Trochę wyluzowalam po dwóch piwach. Chciałam iść na film a on sie uparl zeby isc do kręgielni. Mieliśmy więcej czasu na rozmowę ale on musi wszystko przedyskutowac. Co powiedziałam to on: Nie bo.. albo No tak ale..Potem chciałam leciec do kasy zeby kupić bilet na pociąg a on chciał jeszcze grac. Jakbym z nim dłużej dyskutowala to bym musiała jechać tym późnym. Fajnie, że mnie odprowadzić na stacje ale czuje się tak jakby stlamszona bo on zawsze musi postawić na swoim. Jest bardzo smialy i mnie to przytlacza. Czuje, ze do niego nie pasuje. Nie wiem po co kombinowalam z ta koleżanka ze studiów to spotkanie. Co z tego, że mi się podoba? Nie jestem na tym etapie by ogarnąć takiego faceta.