TO nie żadna prowokacja, ale mam urojenia, natrętne myśli, zagrażam też trochęinnym ( nie chcę skończyć w poprawczaku ) jestem agresywna i mam lęki. A byłam już tam i mi leczenie tam pomogło, poza tym wymitouję po posiłku i podejrzewam depresję i bulimię, ciągle mówię na temat śmierci. A ja chcę się ratowaći mam wizytę u psychiatry za niedługo i się wstydzę przyznać, że chcę iść do takiego szpitala na nowo, bardzo się tg wstydzę nawet przed Mamą, i byłam w szpitalu tym dalekim, bo w rejonowym nie było miejsc i bardzo źle zniosłam tam pobyt i nie chciałambym tam trafić na nowo, a w rejonowym było mi najlepiej i tam mi pomogli trochę, ale krótko byłam, a terazo bjawy mi uniemożliwiają funkcjonowanie, nie mam na nic siły, chodzę do psychologa, biorę leki, ale mi to nie pomaga, mam zdgianozowaną schizofrenię, tzn zaburzenia podobne. Bardzo proszę o poważne odpowiedzi. Co mam mówić na wizycie żeby mnie tam wsadzili? Chcę w końcu sobie pomóc, teraz dopiero zrozumiałam, że ważne jest leczenie. Tylko proszę o mądre porady, bardzo Was o to proszę. A i na jakiś krótki okres.