Bo czuję, że się nie rozwijam. Tzn. nie czuję żebym nabierała życiowego doświadczenia, mądrości i dojrzewała i nabierała swobody i pewności siebie osoby dojrzałej. Nadal się czuję jak nastolatka. Dużo negatywnego wpływu ma na to moja toksyczna rodzina ale są sfery życia i poglądy, na które nie umiem się otworzyć i nie umiem tego przewartościować. A najgorsze jest to zgorzknienie i brak wiary w cokolwiek. Zwłaszcza w ludzi. Skreśliłam ich. Nie interesują mnie i stawiam w wątpliwość to co robią.